banner two stupid dogs blog

Najnowsze

Gdyby spytać młodego Washingtona co to jest Dolar? Z pewnością nie miałby zielonego pojęcia. Słowo pochodzi od Talara i to jeszcze w Czech. A jednak po trochę ponad 100 latach dolar amerykański posiada już znaczną wartość. W 1900 roku uncja złota to 20,67 dolara. A co ma do tego Bitcoin. Dziwaczny i okryty mgiełką tajemnicy, którego znaczenie znają jedynie wybrańcy? To dokładnie to samo. To po prostu pieniądz.



Ile to warte?


W tym miejscu najczęściej pada przykład kupienia pizzy za 100 000 bitcoin'ów, które dziś są warte miliony dolarów, ale ja wolę podać realny przypadek z własnego podwórka. Od paru lat zajmuję się... no może za mocno powiedziane.. bawię się w kryptowalutami. Różnie bywało. Chęć szybkiego zysku jest zazwyczaj zgubna. Jednak jak to mówią "kto nie ryzykuje ten nie pije szampana". Mam już trochę na karku więc totalne ryzyko jest mi obce. Zainwestowałem pewnego razu w nową walutę Ethereum. Dopiero co trafiła na rynek. Kosztowała grosze. Wydałem ok 4 zł. Tak, tak jakieś tam 4 złote. Nawet piwa w lokalu za to nie kupisz. No chyba, że w Wiarusie na Krzywoustego w Szczecinie. Z tym, że nie wiadomo do końca czy to piwo.
Tak czy siak wydałem ciężko zarobione pieniądze na coś co nie rokowało przyszłości. Coś nowego. Z Ethereum czyli ETH bywało różnie. Traciło na wartości później miało wzrost. Zapomniałem o nim. Na rok.


Właśnie po około roku gdzieś w internecie zobaczyłem zupełnie przez przypadek kurs ETH. Nie mogłem uwierzyć przez dłuższą chwilę. Głęboki oddech. Zacząłem szukać danych  do konta. Hasła, loginy. W końcu jest. Z moich 4 zł (1$) zrobiły się 400 zł. Głowa zaczyna pulsować w tym momencie. Ciśnienie niebezpiecznie wzrasta. W środku głowy powstaje maleńka kuleczka która zdaje się rozrastać do rozmiarów mocno przekraczających wszelkie wymiary mojej dyńki. To myśl. Dlaczego KURDE nie wydałem 40 zł? Miałbym 4 000! A przecież nic nie stoi na przeszkodzie żeby wydać 400.
Nic nie stoi. Pewnie, że można by było. Pewnie czasem sami zadajecie sobie takie pytania: "Ale kto wiedział?", "Gdybym wiedział to bym wydał". Sęk w tym, że nikt nie wie. Dlatego nie ma sensu rozkładać tego na kawałki. Jest za dużo składowych w recepcie na sukces, żeby rozmieniać to na drobne. Po mimo to nic nie stoi na przeszkodzie aby próbować.





Jak to działa?


Nie będę pisał naukowych wywodów i zagłębiał się w ciemne zakamarki cryptologii. Opowiem własnymi słowami...

Cyfrowe pieniążki podobnie do tych papierowych trzymamy w portfelu. Portfele są różne:
- lokalne - mały programik instalowany na komputerze
- online - z portfelem łączymy się przez stronę www lub aplikację w telefonie
- papierowe - kawałek papieru z wydrukowanym kodem QR

W cyberwalutach nie nie potrzebny jest bank ponieważ każdy z użytkowników systemu, posiadający portfel, jest bankiem. Trudno to sobie na początku pozbierać ale historie każdej monety można prześledzić. A dane te są gromadzone u każdego posiadacza portfela. Portfele służą nie tylko do przechowywania pieniędzy ale i do płacenia.

Nasą kasę może również trzymać na różnego rodzaju giełdach na których możemy zamieniać jedną walutę na drugą. Kupować, sprzedawać, handlować. Możemy też przelać je na konto w naszym banku prowadzonym np. w złotówkach.



Co możemy za to kupić i jak zapłacić?


Tu pewnie niektórych mocno zaskoczę. Właściwie wszystko. Co raz więcej sklepów nie tylko internetowych przyjmuje płatność np. bitcoinami i innymi walutami. Nie tylko sklepy ale i restauracje i firmy usługowe. Można również spotkać pierwsze bankomaty. Płatność taką walutą nie ma granic. Przy płaceniu w euro za taksówkę w Paryżu, Nowym Yorku czy Tokio zapłacimy bez przewalutowania, marży i opłat kilku banków. Oczywiście nie jest tak, że przelewy są za darmo. Zawsze musimy zostawić jakąś prowizję. Jednak to my decydujemy ile damy. Jeżeli nie zależy nam na czasie wybieramy niższą opłatę i przelew realizuje się nieco wolniej. Jeżeli wybierzemy droższą opłatę przelew może być zrealizowany nawet 5 sekund.

Jak płacić? Najwygodniejszy sposób to oczywiście telefon. Wciskamy płacę w aplikacji portfela, skanujemy kod QR kogoś komu chcemy przelać pieniądze, wpisujemy kwotę i potwierdzamy naszym pinem. Podobnie używamy lokalnego portfela w komputerze. Jeżeli nie mamy kodu QR lub nie mamy jak go zeskanować możemy wkleić lub przepisać adres konta.
Trochę inaczej jest papierowym portfelem. To po prostu kod wydrukowany na kartce. Ma z reguły ściśle określoną kwotę więc nadaje się np. na prezent. Działanie przy wpłacie jest podobne z tym, że możemy go użyć raz. Raz wpłacić i raz wypłacić. Co za tym idzie jeśli nie wybierzemy całego salda to reszta zostanie w cyfrowej próżni. Dlatego rzadko papierki są używane w normalnym życiu.




Zagrożenia.


W każdym świecie jak i w tym istnieją jakieś zagrożenia. A tam gdzie są pieniądze zawsze znajdzie się jakiś nieuczciwy który będzie nam chciał je zabrać. Podobnie w świecie kryptowalut. Bankierzy krzyczą, że to piramida, że w każdej chwili może się skończyć. Otóż mówią tak w obawie przed tym że kryptowaluty przejmą ich marże i prowizje. Ludzie nie chcą płacić na luksusowe biurowce co raz to nowszych banków którym zależy jedynie na własnym zysku. W realnym świecie co jakiś czas mamy afery finansowe, super instytucje okazują się piramidami, ogłaszane są upadłości.

Kryptowaluty od 2009 roku mają się świetnie i rosną w siłę. Wciąż przybywa ludzi i firm które dokonują transakcji tą metodą. Nie ponoszą w ten sposób ogromnych kosztów bankowych. Kurs reguluje jednie prawo popytu i podaży.

Oczywiście i tu możemy trafić na oszustów. Najczęstszym przekrętem jest tzw. pomnażanie kapitału. Oferty pokazują nam przykładowo, że wpłacając 100 zł otrzymamy 5000 w parę dni. To oczywiście piramida. Pierwsi być może dostaną swoje pieniądze ale dla ostatnich nie starczy. Dlatego należy przede wszystkich użyć rozumu. Super Mega Atrakcyjne oferty nigdy nie są bezpieczne zarówno te w złotych, dolarach czy bitcoinach.


Zapraszam do innych postów gdzie znajdziecie więcej informacji o kryptowalutach.





Gdzie trzymacie swoje pieniądze? W skarpecie czy pod materacem? Dziś większość ludzi trzyma swoje oszczędności w banku. Czy w przypadku kryptowalut jest inaczej? Otóż nie z tym, że to wy jesteście bankiem a kasa ląduje bezpośrednio w portfelu. Tu wkładamy zarobione pieniążki i jego używamy do płacenia.


Kiedy mamy już założone konto na w naszym Bitrad.io pobieramy portfel. Ponieważ projekt jest nowy na dzień w którym to piszę dostępne są tylko wersje lokalne dla systemów Windows, MacOS i Linux. Wersję windowsową znajdziemy pod adresem:

http://bitrad.io/downloads/Bitradio-Qt-WIN-V1001.zip

Archiwum rozpakować i uruchomić program. Podczas instalacji Windows może poprosić o zgodę na dostęp programu do sieci i internetu. Należy takiej zgody udzielić.




Portfel po uruchomieniu musimy zostawić na jakiś czas przy włączonym komputerze z dostępem do internetu. Następuje tak zwana synchronizacja sieci. Najeżdżając myszka w dolnym lewym rogu programu na "Synchronizing with network" możemy zobaczyć jaki jest postęp procesu. Na początku wartość ta może nas przerazić. Możemy zobaczyć np. 29 tygodni lub więcej. Im większa sieć tym dłuższy czas pełnej synchronizacji. W praktyce przy średniej szybkości internetu jest to parę godzin.
Kiedy synchronizacja jest poprawnie zakończona Czerwone napisy (desynchronizacja) oraz pasek na dole po lewej znikną.

Od tej pory nasz portfel jest gotowy do przyjmowania BRO.

Co jeszcze warto ustawić w portfelu? Możemy zmienić język z angielskiego na polski. Warto jest ustawić aby startował wraz z systemem Windows (Opcje/Główne/Start Bitradio on system login).


Teraz powinniśmy wpisać adres portfela do konta w Bitrad.io. Logujemy się na stronie i przechodzimy do profilu naciskając symbol menu po prawej stronie na górze. W polu Payout-Address wklejamy numer konta naszego portfela i wszystko potwierdzamy przyciskiem "Save Changes". Od tej chwili nasze zarobione słuchaniem muzyki BRO będą trafiały do naszego portfela. Wysyłanie następuje kiedy na koncie nazbiera się ok. 0,1 BRO.






Portfela nie musimy mieć non-stop włączonego. Wystarczy, że co jakiś czas go uruchomimy i pozwolimy aby zsynchronizował dane. To tak jakby pobrać aktualny stan naszego konta.
Portfel warto jest mieć zainstalowany w komputerze a to dlatego, że podobnie jak w bankach za posiadanie pieniędzy co jakiś czas dostajemy %. Jest to około 2% rocznie.






A co z tymi co nie mają komputera?
Słuchają radia na telefonie i nie korzystają z komputera. Oni nie są pozbawieni możliwości zarządzania swoimi pieniędzmi. Do czasu aż powstaną portfele mobilne mogą posiłkować się giełdami i micro wallletami takimi jak TradeSatohi czy Cryptopia.

Więcej o giełdach dowiecie się niebawem z kolejnego artykułu na który już dziś serdecznie zapraszam.






Każdemu przyda się parę groszy. Jeżeli jeszcze to przychodzi bez większego wysiłku, to po prostu miód. A gdybyście dostali trochę kaski za słuchanie radia? Masę ludzi słucha radia przez internet. W pracy, w domu, na ulicy. Niemal wszędzie jest internet i niemal wszędzie ktoś słucha radia. Tak. To możliwe. Nowy projekt pod tytułem Bitrad.io za to płaci. Płaci za słuchanie radia.



Dostępne jest ponad 50 000 stacji. Są również radia polskie.. Słynna Trójka, radia regionalne czy stacje komercyjne. Mnogość i różnorodność. Do wyboru, do koloru. 
Początki zawsze bywają trudne. Jednak tu zwyczajnie zakładamy konto. Znajdujemy swoją ulubioną stację i słuchamy.
Za każdą wysłuchaną minutę wpada nam malutka kwota. Minutka i cyk. Po dwóch godzinach słuchania system sprawdzi czy nie jesteś robotem. Wyświetli kod który trzeba przepisać. Nie przerwie nadawania radia jedynie zatrzyma naliczanie pieniędzy.
Dlatego właśnie Bitrad.io jest dla tych co lubią słuchać radia i przy okazji chcą zarobić a nie na odwrót.


Jeżeli słuchasz radia przez internet na co dzień to rozwiązanie jest dla ciebie.





Jak działa bitradio?
Za każda wysłuchaną minutę swojego ulubionego radia otrzymujesz nie wielką kwotę na swoim koncie. Po dwóch godzinach pojawi się kod, który trzeba przepisać. To potwierdzenie, że nie jesteś robotem. Audycja nie zostanie przerwana jedynie nie będą naliczane pieniądze.
Pieniądze bo o nich mowa, to krptowaluta o symbolu BRO. Co to kryptowaluta wytłumaczę w następnych artykułach. Teraz mogę powiedzieć, że nie ma się czego obawiać. I Dolar i Euro również kiedyś nie istniały a dziś maja się świetnie. Ważne, że ma to realne przełożenia na złotówki.
Jak wymieć walutę, gdzie ją trzymać co z nią zrobić opowiem niebawem. 

Nic nie tracicie a może cie zyskać. 

Z czasem te niewielkie kwoty mogą zmienić się w fortunę.To nie żart. W zeszłym roku zarobiłem 1000% na Ethereum. Dziś pluje sobie w brodę i zadaje pytanie czemu nie więcej? Wydałem zaledwie 4 zł. Mam 400. Jednak to w dalszych częściach. na które zapraszam tylko zainteresowanych.

Co trzeba zrobić?

Wejść przez ten link... http://bitrad.io/?ref=64984 lub kliknąć na baner poniżej.



To mój link polecający. Następnie zarejestrować się na stronie. Rejestracja jest banalnie prosta, Wymaga loginu, hasła, maila. Nic czego byście nie wdzieli. System wysyła maila do nas żeby potwierdzić tożsamość. Od tej pory możemy słuchać i zarabiać. Wchodzimy na http://bitrad.io/ i logujemy. W pasku search (szukaj) wpisujemy szukaną staję. Możemy również w menu przeszukać stronę pod względem krajów, miast, gatunków muzyki i tematów. Następnie wybieramy nasze wypatrzone radio i wciskamy play.



Słuchamy. Stan konta  możemy zobaczyć w zakładce profil.
Co zrobić z tymi pieniążkami, gdzie je przechowywać, jak używać, ile to warte, co się opłaca a co się nie opłaca opiszę w osobnym artykule.

Zapraszam do obserwowania.






Kiedy piszę te słowa jest lipiec 2016. Jakieś pół roku temu znudzony swoją maliną szukałem dla niej alternatywy. Grudniowy zakup Pi Zero okazał się być porażką. Zero kompletnie nie nadawało się dla moich potrzeb, które w większości to domowe media center. W końcu trafiłem na Kikstarterze coś. Coś co mogło by się sprawdzić dla tak wymagającego gościa jak ja. Zamówiłem i po kilku miesiącach oczekiwania z koperty otrzymanej od listonosza wyjąłem kartonik z napisem ... PINE A64.




Sosenka to odpowiedź amerykanów na coraz popularniejsze Raspberry Pi. U amerykanów jak to u amerykanów. Musi być większe i lepsze. Na pierwszy rzut oka, większe to na pewno im wyszło. PINE jest od maliny chyba ze 2 razy większa. Jej najważniejsze cechy jakie zapewniał producent ubiegając się o finansowanie na Kikstarterze to:
  • 64 bitowy procesor 
  • 2 GB Ram 
  • obsługa video 4k 
  • ethernet 1Gbs 
  • obsługa CEC (Simplink) 
  • cena 15-19 $

Android na PINE A64
Logo startowe Android PINE A64




Oczywiście natychmiast przystąpiłem do instalowania systemu. Na pierwszy rzut trafił klasycznie Android. Instrukcja instalacji dość krótka. Pobrać ZIP, rozpakować, zapisać obraz imagerem na karcie, start. Start! ... na ekranie pojawiło się wielkie logo PINE. Po 10 minutach dalej było je widać i zaczęło dećko wiać nudą. Wtem nagła zmiana akcji. Akcja co prawda nie nabrała tempa ale zmienił się obraz a mym oczom pokazał się interface andka. Ufff... Najważniejsze, że działa pomyślałem. 4 miesiące czekania, pół świata jakie przejechało i miało by nie działać?


Podłączone pine a64 plus
PINE A64 Plus


No tak. Działać działa, ale jak? Wolno. Każda akcja kliknięcia w cokolwiek skutkowała kilkudzięsięciosekundowym oczekiwaniem na reakcję. Kursor co rusz się zatrzymywał. Po bezowocnej walce doszedłem do wniosku, że to wina karty. Pobiegłem więc radośnie do sklepu dokonać odpowiedniej inwestycji. Kupiłem kartę zalecaną przez producenta, czyli SanDisk Ultra klasy 10. I tym razem to było to!




System po chwili oczekiwania powstał i pracował płynnie. Większość funkcji otwierała się bez zbędnej zwłoki. Kiedy już promieniście się uśmiechając chciałem wykrzyczeć "JEST!" ... ekran zgasł a Sosenka się wyłączyła. Restart i od nowa. Tak jak się już pewnie domyślacie sytuacja się powtórzyła. A potem jeszcze raz i jeszcze. Einstein mawiał, że tylko głupiec robi wciąż to samo i spodziewa się innych efektów. Nie chciałem być głupcem i zacząłem móźdżyć co jest powodem. Wnioski były jednoznaczne. Problem musi być w zasilaniu. Jednak 2A ładowarka od Sony to największe co posiadałem. W związku z powyższym ponownie udałem się do odpowiedniego sklepu by ponownie móc dokonać kolejnej inwestycji. Zasilacz 3,1 A. Jest moc. I moc dała sprzętowi wszystko co potrzebował. Urządzenie działa szybko i stabilnie.


Interface Android PINE A64


Po dłuższej zabawie z Androidem nadszedł czas na rozwijanie wiedzy i nowe testy. Dla Sosenki przygotowano również inny soft niż oblatany twór Google. Flagowym systemem ma być Remix OS. Modyfikowana wersja androida. Jest całkiem estetyczny i łatwy w obsłudze jak sam adek. Do dyspozycji mamy jeszcze nieśmiertelne Ubuntu, Debiana, ArchLinux czy openHAB. Systemy są dopiero dopracowywane do możliwości urządzenia. nie wszystkie dystrybucje działają sprawnie. Na dzień dzisiejszy nie można wskazać faworyta choć Remix wygląda dość zacnie.




Wielu spyta co działa na tym urządzeniu. Po wgraniu np. Androida czy Remixa mamy normalnie działającego Andrusa. Znanego wszystkim znakomicie z telefonów i tabletów. Działa sklep i apki w nim. Działa Youtube, MXPlayer i co najważniejsze działa KODI !


Android na PINE A64 Plus
Kodi uruchomione na PINE A64



W kodi dostępne są wszystkie funkcje. Ponieważ w systemach nie dopracowano jeszcze wsparcia dla 4k nie potrafię odpowiedzieć na pytanie czy UHD jest dekodowane i wyświetlane poprawnie. Z mojej wiedzy wynika, że samo KODI nie wspiera jeszcze formatu większego niż FullHD. Filmy w UltraHD powinny natomiast działać w MXPlayer.









Można rzec, że urządzenie działa dość sprawnie. Jednak nie jest pozbawione mankamentów. Są one co prawda nie związane z samym sprzętem a raczej z oprogramowaniem. Systemy dla PINE są dopiero w powijakach. Amerykanie skupili się na sprzęcie oraz sprzedaży zapominając, że jest on nie wiele wart bez dobrego softu. Android obsługuje na razie tylko 1080p zamiast obiecywanych 4k. Jeszcze nie działa sprawnie ethernet. 100Mbs chodzi dość dobrze ale 1GBs nie chodzi wcale. Nie ma też jeszcze zintegrowanego sterownika CEC więc nie można obsługiwać KODI za pomocą pilota. Są to rzeczy do dopracowania i z pewnością zostaną wkrótce rozwiązane. Jeśli amerykanie nie przyspieszą prac nad oprogramowaniem to konkurencja zbuduje podobną lub lepszą płytkę i ich wyprzedzi.

Na koniec. Jeśli planujesz odpalenie Sosenki to przygotuj sobie dobrą i szybką kartę micro SD oraz mocny i sprawny zasilacz. Unikniesz kłopotów i zniechęcenia.







Co rusz ktoś zadaje mi pytanie "Jak te twoje Rasperry się sprawuje?". Ponieważ ostatnimi czasy staje się to nagminne postanowiłem opisać wszystkie moje złe i dobre wrażenia oraz doświadczenia z Maliną.
Pi w wersji 2 B posiadam od roku. Długo się zbierałem do kupna. Dużo czytałem w internecie, rozmawiałem z ludźmi, pytałem i snułem plany. Z rozmów z ludźmi to za wiele się nie dowiedziałem. Najczęstsza odpowiedź to "słyszałem o takim czymś ale nie mam przekonania". W końcu pojawiła się na rynku wersja 2. Cztery rdzenie procesora i 1 GB pamięci. Miałem już doświadczenie z różnymi urządzeniami typu Dongle Smart TV czy TV Box, więc mniej więcej wiedziałem w co się ładuję. Jak tylko ceny po pierwszym boomie spadły zamówiłem swoje pierwsze Raspberry.
Start był dość kiepski. Raczej falstart. Na chybcika w robocie podpięte do wyjścia analogowego. Nic nie poszło. W domu. W domu była inna śpiewka. Na pierwszy ogień poszedł OpenElec. System, który dobrze znałem z poprzednich androidowych urządzeń. Było extra. Wkrótce sprzedałem dongle TV i zostałem przy Pi. W ciąż mnie zadziwia.





Moje Pi służy głównie jako centrum multimedialne. Smart TV w telewizorach oczywiście istnieje ale każdy kto z niego korzystał wie jakie to badziewie. Ci którzy uważają, że wbudowane funkcje TV są bardzo dobre to po prostu minimaliści lub ignoranci, którym starcza byle co.
Obecnie korzystam z systemu OSMC. Najbardziej spodobał mi się pod względem obsługi. Sercem OSMC jest oprogramowanie Kodi dawne XBMC. Co jeszcze? Mam jeszcze do pełni szczęsćia dysk sieciowy. Taniocha Zyxel 210. Stary ale do moich potrzeb (a w szczególności dzisiejszych, które opiszę poniżej) w zupełności wystarczy.
Po zainstalowaniu systemu na karcie SD wkładamy ją do Maliny podłączonego do HDMI (dobrze jak jest podpięty jeszcze do netu) i podłączamy prąd do USB (może być gniazdo w TV lub ładowarka od telefonu tylko mocna). Teraz uwaga !! Jeśli mamy telewizor z obsługą SIMPLIK czy też HDMI-CEC to nie potrzebujemy myszki do obsługi urządzenia ani żadnych innych urządzeń sterujących. Obsługa odbywa się pilotem od naszego TV. :-)
Oczywiście trzeba te obsługę wcześniej włączyć w TV.




Po chwili na ekranie widzimy menu konfiguracji. Wybieramy język i kraj i takie tam głupoty. I działa. Interface pokazuje nam podstawowe możliwości systemu. Wideo, Muzyka, Obrazy itd. Wchodzimy w Wideo, dalej pliki, wybierz źródło tu różnie w zależności skąd chcemy odtworzyć plik. Wybieramy i start. Film leci.
Nie ważne jaki kodek video format dźwięku itp. Odtwarzane jest niemal że wszystko. MKV, AVI, RMVB, MP4 i inne. Są jednak pewne ograniczenia. Nie oglądniemy filmu mocniejszgo niż 1080p x 30 klatek/s. Powyżej 30fps filmy się strasznie rwą. Do 30fps idzie jak burza.




Na drugi ogień YouTube.
Do oglądania YT trzeba zainstalować odpowiednią wtyczkę (dodatek). Robimy to wchodząc w ustawienia/dodatki i instalujemy z respozytorium kodi. Niebawem opiszę jak to zrobić a przede wszystkim co instalować.
YT chodzi wyśmienicie. Nic nie rwie jakość możliwie największa. W przypadku zwolnienia połączenia szybko przechodzi na niższą jakość tak, że nawet nie widać jakiejś przerwy w odtwarzaniu. Jedynym mankamentem może być wyszukiwanie. Dość upierdliwie jest wklepać cokolwiek w polu szukania zwłaszcza pilotem. Można podłączyć swoje konto i z niego korzystać.

Czy można korzystać z przeglądarki? Teoretycznie tak. System jest na linuksie więc jak ktoś kuma Linuxa to sobie podinstaluje a odpowiednia wtyczka będzie uruchamiała przeglądarkę. Tylko po co?
Większość ludzi tłumaczy, że potrzebuje przeglądarkę do sprawdzenia poczty. Akurat ! Filmy chcecie oglądać ! Mniej sprytni chcą oglądać YouTuba a bardziej sprytni szukają serwisów typu zalukaj czy cda. Taka jest prawda. Jeszcze inni chcą łazić po stronach z torrentami i ściągać wszystko co leci. Ale po co?



W kodi istnieją wtyczki takie jak ta od YT. Wtyczki które zamiast ściągać film otworzą go z sieci. Wtyczki do największych serwisów telewizyjnych i filmowych w Polsce i na świecie. Wtyczki dzięki którym oglądasz TV na żywo. Możesz oglądać i TVP i Polsat i CDA.pl i ZALUKAJ i VOD.pl i Onet.TV Co chcesz. W jednym urządzeniu sterowanym przez tego pilota co używa twój telewizor.




Kodi możesz ustawić tak aby samo pobierało napisy do filmów, okładki i zwiastuny. To samo dotyczy muzyki i głupawych serwisów z obrazkami typu demotywatory. Wtyczki są wciąż rozwijane. Jedne serwisy padają a w ich miejsce powstają nowe. Wszechstronność Pi polega na tym, że jeśli znudzi nam się centrum multimedialne wymieniamy kartę sd na inną z np. Ubuntu i mamy pełnowartościowy komputer z okienkowym systemem operacyjnym. Kiedy ten nam się znudzi wkładamy poprzednią kartę lub jeszcze inną. Raspberry można zamienić np. w konsolę do gier (starych gier) z różnymi emulatorami.
Podsumowując Raspberry to niesamowite urządzenie. Świetnie się sprawdza nie tylko w robotyce do czego został stworzony ale też w domowej rozrywce. Jedyny warunek to trzeba mieć telewizor no i (choć nie koniecznie) internet. Pi 2 jest wyposażony w kartę sieciową i tę radzę używać. Z wifikami to różnie bywa. Choć oczywiście jak ktoś nie ma innej możliwości i musi...
Na koniec jeszcze zacytuję mojego kolegę, który jakieś pół roku temu za moją nie chwaląc się namową nabył Raspberry. Pytany przez kogoś czy warto kupić Pi odpowiada "Człowieku! Życie ci się zmieni."
W poprzednim poście opisywałem moje przejscia z aktualizacją oprogramowania w LG 47LB650V. Po opublikowaniu postu i opisanej interwencji w LG Polska z witryn firmowych zniknęły wszystkie aktualizacje. Trochę nawet się wystraszyłem, że przeze mnie nie będzie już nigdy żadnych aktualizacji. Taki stan trwał dość długo. W zakładce "pliki do pobrania/oprogramowanie" była czarna dziura. Nicość. A jednak co jakiś czas zaglądałem pełen nadziej. Jak wiemy wiara czyni cuda i oto moim oczom ukazał się napis "Software_File_(Version_04.45.25).zip". Strasznie byłem ciekaw czy programiści dali czadu i teraz mój tv będzie chodził jak żyleta, zaskoczy mnie nowymi opcjami, funkcjami i nasyci moje oczy niesamowitymi doznaniami wizualnymi.

Ochoczo przystąpiłem do pracy. Tradycyjnie sprawdziłem w TV czy są nowe aktualizacje. Tradycyjnie TV pokazał że nie ma nic do pobrania. Tak od zawsze pokazywał. Ściągnąłem więc firmaware ze strony LG. Rozpakowanie, pendrive, katalog LG_DTV, kopiowanie. Podłączam do sprzęta i... LIPA. Nie pokazuje się komunikat o aktualizacji. To nawet trochę logiczne. Skoro mam wgraną wersję 04.65 a chcę wgrać 04.45 no ta nowa siłą rzeczy wygląda ciut starzej. Przynajmniej matematycznie. W sumie telewizor działa sprawnie i nie wymaga jakiegoś grzebania, ale pomimo tego ciekawość nowego firmwaru powoli wygrywała. Czemu mam używać jakiegoś oprogramowania z RPA czy Australii kiedy wydano nasze, Polskie.

No tak wszystko fajnie ale jak obniżyć wersję oprogramowania? Jak zrobić krok do tyłu czyli DOWNGRADE? Czy to w ogóle możliwe nie podlegało dyskusji. Jeżeli można zrobić upgrade to i downgrade jest możliwy. W użytkowany przeze mnie lata temu LH3000 sprawę załatwiał tajemny kod na pilocie lub pilot serwisowy. Pilota serwisowego nigdy się nie dorobiłem a sztuczki z wciskaniem FAV i inne kombinacje znalezione w necie nie działały. Wtedy powstała taka mała idea. A gdyby tak wgrać soft zdalnie, jakby symulując serwery LG? Idea przeobraziła się mozolne przeszukiwanie sieci i oto efekt.

DOWNGRADE
1. Na początku musimy przygotować sobie stanowisko pracy. TV i komputer muszą być w jednej sieci. Może być po kablu, może być po wifi, może być jedno tak drugie siak.

2. Pobieramy LgDTVUpDater.rar
http://chomikuj.pl/measol/LG+WebOS+TV+Downgrade+LB650V+i+inne i rozpakowujemy do C: . Ważne żeby katalog LgDTVUpDater znalazł się bezpośrednio na C a cała zawartość w nim.


3. spradzamy jakie IP ma nasz komputer. Dla tych co nie wiedzą jak to zrobić "Pnael sterowania/Sieć i internet/Centrum sieci i udostępniania tu Połączenia: np. Połaczenie lokalne potem Szczegóły. W pozycji IPv4 mamy nasz adres IP.

4. Wchodzimy do naszego katalogu LgDTVUpDater. Tam w dns i otwieramy do edycji plik AcrylicHosts.txt

5. na samym dole zmieniamy
192.168.0.11 snu.lge.com
192.168.0.11 lgtvonline.lge.com
adres 192.168.0.11 na adres naszego komputera. W obydwu pozycjach i zapisujemy.


6. Teraz wchodzimy TV series/on line tu szukamy naszego modelu TV. Nie musi być dokładnie ten sam. Jak nie ma dajemy byle pierwszy wyższy. Czyli dla modelu LB650 wybierzemy LB730

7. Tu wybieramy soft do którego chcemy się cofnąć. Ja chciałem się cofnąć do poprzedniego który miałem w tym przypadku 04.45.04. Wchodzimy do katalogu i plik kopiujemy do c:/LgDTVUpDater/htdocs . Komputer powinien spytać czy zamieć. Zamieniamy.

8. Uruchamiamy programiki bat z naszego katalogu głównego. Po kolei startDNS.bat a następnie  startHTTP.bat . Jeśli jest zapora ZEZWALAMY ! Uwaga niektóre "antywirusy" i inne zabezpieczenia mogą też blokować takie nieznane dla nich połączenia. Zezwalamy na ten ruch sieciowy. Mamy uruchomiony serwer który będzie podawał nam dane do TV.

----
9. Przechodzimy do naszego telewizorka. Naciskamy "Setings" i przechodzimy do zakładki "sieć". W zależności od tego jak mamy podłączony TV do sieci wybieramy kabel lub wifi. Potem ustawienia i edytuj. Wyłączamy "ustaw utoamtycznie". Edytujemy pole "DNS" wpisując adres naszego komputera który ustaliśmy wcześniej. Wszystko zatwierdzamy i dajemy na POŁĄCZ.


10. Teraz przechodzimy do aktualizacji sprzętu. Setitngs/Ogólne/O telewizorze. Wciskamy "Sprawdź oprogramowanie".


Naszym oczom po chwili pojawia się informacja, że jest dostępne nowe oprogramowanie 04.45.04 i czy aktualizować. TA DAAA... Aktualizujemy, wyłącz, włącz i mamy starą wersję softu.



Po wszystkim przywracamy DNS w telewizorku na automatyczny. Możemy teraz zrobić UPGRADE do oficjalnie wydanej przez LG wersji polskiej. Czy ma to sens pozostawiam do indywidualnych przemyśleń. Nie sprawdzałem jeszcze wszystkiego ale już widać, że szybkość i wydajność nie wzrosła. Przynajmniej nie w stopniu zauważalnym przeze mnie. Do tego nie ma polskich znaków w niektórych obszarach. Nie jest to jakiś specjalny problem ale niby dlaczego ma mi wyświetlać krzaki zamiast ą,ś,ć itp.? Po raz kolejny się zawód. Pewnie za miesiąc lub trzy będzie 04.45.26 z poprawionymi polskimi czcionkami.






Powiedzcie mi ludzie jak to się dzieje, że wielki koncern LG produkujący wspaniałe, zaawansowane technicznie urządzenia sprzedaje z gruntu popsute produkty? Miałem ich sprzętów w życiu trochę i zawsze to samo. Kupujesz, przynosisz do domu, włączasz i... No, właśnie te i. Te diabelne Iiii. Wiem, że to świetny sprzęt, ale nie działa. Przynajmniej nie tak jak bym oczekiwał. Miałem różne telefony, smartfony, telewizory. Zawsze to samo. I tym razem również.



Liczyłem, czytałem i znów liczyłem. I wyszło, że najlepszym zakupem za tę kasę jaką mam będzie LG 47LB650V. Model może z 2014 ale jeszcze produkowany w 2015. Tak więc leżak magazynowy nie wchodzi w grę. Ekran 47'' pokrywał moje zapotrzebowanie na duuuży ekran. Estetyczny, bez idiotycznych bejerów designerskich. Prosty, ładny i przyjemny. Pilot trochu duży ale można dokupić MAGIC. I jeszcze 2 pary okularów 3D w komplecie. SUPER.


Uruchomienie nie sprawiło problemu. TV to TV. I włączamy. Bajer. Jakiś pingwin przeprowadza mnie przez ustawienia początkowe. Przypomina to start systemu Android. Podaj język, kraj, wybierz sieć itp. Wszystko.

Pierwsze wrażenie pozytywne jednak coś jest nie do końca OK. Coś jakby flegmatyczne reakcje sprzętu na komendy pilota. Oczywiście zwaliłem to na barki dekodera stojącego przed telewizorem. Zasłania pewnie odbiornik. Spoko. No nie nie spoko. Po krótkim amoku, zabawy w naciskanie co się da i patrzenia co się stanie, dotarło do mnie, że menu działa wolno. Czemu? Źle coś wciskam? To znaczy jak? Kolejne wytłumaczenie, że przecież to Smart TV a nie jakieś tam po prostu TV. Załadowanie pięknego graficznie menu musi potrwać. Logiczne, jednak w miarę zabawy w odkrywanie nowych funkcjonalności sprzęt sukcesywnie zwalniał. W końcu stwierdziłem, że może to wina ilości aplikacji. Zacząłem usuwać co się da. Trochę pomogło. Moja frustracja jednak wciąż rosła. Szukamy co Google na to. No nie wiele. Ludzie narzekają ale nikt nie tłumaczy co z tym zrobić. Szczyt irytacji nastąpił jednak wieczorem.





Tak. Cisza, spokój. Dzieci śpią i można coś sobie oglądnąć. Jakiś filmik. Robię głośniej. Nic. Przez 2-3 sekundy zero reakcji. I bach. Zwiększyło się. Ciągniemy dalej. Idzie, idzie i... stop. Co jest? Zaczynam testy. Głośność w górę, głośność w dół. Za każdym razem po paru przesunięciach się wskaźnika następuje lekkie przycięcie. Zauważyłem, że ogólnie cokolwiek nie robić z pilotem to przerywa. Zmieniasz głośność, przesuwasz się po menu, wpisujesz jakieś dane w wyszukiwarce. Parę płynnych ruchów i stop na parę sekund. Masakra. Nowy dzień przyniósł nowe rozwiązania. Reset. Sprowadzenie do ustawień fabrycznych. Pewnie coś poprzestawiałem w czasie zabawy i stąd te problemy. Na początku przecież tak się nie wieszał. Po sprowadzeniu do fabryki faktycznie lepiej, ale też się zacina. Nie na tak długo ale na sekundę. Diabli nadali mi te badziewie?



Internet nie wiele pomagał, więc narodziła się idea nawiązania kontaktu z pomocą techniczną LG.

Naprawdę nie wiem kto zatrudnił tych kolesi i kto im płaci. To pomyłka. Chyba tylko w Enei doradcy są mniej kompetentni. Na maile odpowiadają po paru godzinach i nic z nich nie wynika. Czat okazał się szybszą formą kontaktu ale też nic. Same wymijająco ignorujące odszczekiwania. Pobrałem aktualizację ze strony LG. Przy rozpakowywaniu ZONK! Archiwum uszkodzone. Pobieram z innej lokalizacji w tym rosyjskiej i brytyjskiej. To samo. Dla innych modeli TV z tym softem. To samo. Pisze wiec znów na czat z "doradcą" LG. Piszę, że plik z różnych źródeł i błąd itd. A on czy aby sprawdzałem na innym komputerze i innym systemie to rozpakować. No cóż. Moja wina na taką olewkę nie byłem przygotowany. Sprawdziłem na innym komputerze z innym systemem. Oczywiście, że nic. Pisze znów. A on, że mam zrobić zrzut ekranu i wysłać to zobaczą. Więc robię, wysyłam. I... nic. No to piszę na czat co z tym cholerstwem? A on żebym za TYDZIEŃ! sprawdził pobranie pliku od nowa bo on to zgłosi i ich informatycy sprawdzą i umieszczą plik od nowa. Noż ... ! 2015 rok, jedna z największych firm elektronicznych na świecie, a koleś mi każe TYDZIEŃ! czekać na udostępnienie pliku z aktualizacją. Rany! Totalnie niekompetentne bar...ny! Szanowna dyrekcjo LG. Zrozumcie, że w Polsce to, że ktoś ma tytuł mgr inż przed nazwiskiem nie znaczy z marszu, że ma wiedzę techniczną i jest ogarnięty.






Wróćmy do rzeczy. Co zrobiłem? Rozwiązanie przynieśli mi nasi towarzysze rosjanie. To na ich serwerach znalazłem czysty plik aktualizacji z którym w LG Polska sobie nie radzą. Na rosyjkich forach przeczytałem również, że wszystkie LG maja ten sam problem z wieszaniem się. Lekarstwem jest aktualizacja do wersji 4.45.04. Po przyjściu do domu z pracy, pełen nadziei, przystąpiłem do działania. Aktualizacja banalna łatwiejsza niż w starszych modelach. Plik na pendriva do katalogu LG_DTV. Wkładamy pendriva do włączonego TV. Po chwili pojawia się pytanie czy chcemy aktualizować sprzęt. Wybieramy TAK i czekamy dłuższą chwilę. W tym czasie nic się nie dzieje na ekranie. Po paru minutach na górze pojawia się okienko z informacją, że soft został zaktualizowany i zostanie załadowany po ponownym uruchomieniu. Wyłączamy nasze LG i włączamy ponownie. Chwila strachu... kręci... i jest. TV działa a na górze okienko z info o tym że aktualizacja dobiegła końca. TA DAAAA !!! Mamy nowy soft. I gitara. Działa jak ta lala. Nic się nie wiesza. Jedynie w menu jakieś opóźnienie. Tu należy wyłączyć podpowiedzi menu. (te które pojawiają się w dymkach). Po ich wyłączeniu mamy wszystko płynnie działające.

No tak ale nie byłbym sobą gdym nie poszedł o krok dalej. Ruscy rozkminili, że jest firmware o jeszcze nowszej dacie. Nie został wydany w europie. Wydano go w RPA. Jest taka teoria spiskowa, że tam testują nowe oprogramowanie. Cóż. Poszedłem za ciosem i załadowałem go do mojego LB650V. I wiecie co.... Działa. Działa jeszcze płynniej. W końcu pojawił się w urządzeniach mój dysk sieciowy oraz inne urządzenia DLNA i uPnP które mam sieci. Filmy po sieci chodzą płynnie. Menu śmiga w prawo i w lewo, że aż nie chce się pilota odkładać.
Mniemiam, że już tak zostanie na stałe.

Podsumowując. LG produkuje bardzo dobry sprzęt. Z nie wiadomych przyczyn, produkt będący w sprzedaży nie jest do końca sprawny. Pomoc techniczną LG z działu RTV proponuję przenieść do działu z odkurzaczami. Będą mieli mniej trudnych pytań i tyle roboty co lubią czyli nic. I nie bójmy się LG. Zawsze odkąd pamiętam były to dobre sprzęta. Po poprawieniu oprogramowania bardzo dobre.







Poniżej linki do firmwarów:

1. LG Smart TV update 4.45.04
2. LG Smart TV update 4.65.05